Siedząc wśród linii kodu,
Poszukuje boga narodów.
Przeskakuje w życiu mym,
Że jedną znam prawdę w tym,
Nie poddawać się – moje motto brzmi.
Lecz w moim umyśle mrok grzmi,
Wysysa wole walki i wiedze mą,
Chce jak najdalej uciec stąd!
Lecz te moje myśli złe,
Rozpędziło serce me.
Odezwał się mój uśpiony trud,
Wielki miłości głód…
Gdy spojrzały na mnie oczy twe,
Odpędziłaś ode mnie mroczne myśli złe,
Stałaś się podporą mą,
Siłą, wiedzą i muzą moją,
Dla mnie anioł taki jak ty,
Wart jest każdej próby,
Każdego wyzwania, wołania,
Każdego miłowania,
Dlatego jak ktoś chce zdeptać kwiat twój,
Ja stanę w obronie, jak twój anioł stróż.
Ty to przyjęłaś, lecz wraz z strasznym wspomnieniem,
Trzymając to z wielkim brzemieniem,
Lecz ja dowiedziałem się wieści złej,
Nie byłem pierwszy do osoby twej…
Mrok znów potężny dopadł mnie,
Wywiódł w pole kamienne duszy mej,
Rozdarł moją siłę wyssał wole życia,
Trzymało tylko postanowienie me,
To nigdy tak nie skończy się!
Dostałem cios prosto w twarz,
Lecz drugiego ani się waż!
Odbudowałem fortece swą,
Wielką, wiecznie żywą, potężną.
Przetrwa znów kolejny cios,
I zniszczę tak samo, jego kolejny pomost!
Lecz ta historia toczy dalej się,
Los znów promykiem obdarza mnie,
Skończyło się panowanie pierwszego,
To nie było nic wielkiego,
Lecz dla mnie oznaczało jedno,
Mój anioł znów poszukuje stróża,
Dlatego ja czekam, czekam…
Tej historii jest ciąg dalszy,
Może nawet i wspanialszy.
Lecz w chwili tej,
Pozostawiam to w wiedzy mej…